Płomienie Miłości nigdy nie zagasną

Stoję na ulicy Lenina 46 w Pietropawlowskie Kamczatskim i oczom nie wierze! – Pamiątkowa tablica w pamięć o Polskim uczonym Benedykcie Dybowskim. Wstyd mi się zrobiło. Ja Polak i nie mam zielonego pojęcia o swoim rodaku! Jeśli jego upamiętnili na dalekiej Kamczatce to musi być to ktoś bardzo wielki! Robię zdjęcie i po powrocie na plebanię przeszukuje internet.

„Bez wątpienia można go zaliczyć do najznakomitszych polskich odkrywców świata”. To zdanie z opracowania – albumu Pani Marii Dybowskiej, która poświęciła kilka lat swojego życia dla zebrania i uratowania przed zapomnieniem dorobku tego znakomitego Polaka – Benedykta Dybowskiego. Urodził się 30 kwietnia 1833 roku w rodzinie szlacheckiej w Adamczynie w guberni mińskiej. Po ukończeniu gimnazjum zdobył wyższe wykształcenie na Dorpackim Uniwersytecie w Estonii. Naukę kontynuował we Wrocławiu, a następnie w Berlinie, w 1860 roku otrzymał dyplom lekarza.

Za udział w Powstaniu Styczniowym został skazany w Procesie Traugutta na kare śmierci, która zamieniono mu na 12 lat katorgi na daleką Syberię, co, jak się później okazało, stało się początkiem zupełnie nowego rozdziału w dziejach nauki i samego Dybowskiego. Należał do tych Polaków, którzy zesłanie zamienili w życie twórcze, badawcze. „Syberia miała wielkie szczęście, że tacy ludzie jak Dybowski znaleźli się na tym wielkim terytorium” – prof. Aleksiej Tichonowicz.

Po dwóch latach zesłania, Dybowski dostał pozwolenie na przeniesienie się nad Bajkał i badanie tamtejszej przyrody, co jednak nie było zadaniem łatwym: mrozy sięgały 40 stopni Celsjusza, a większość narzędzi badawczych musiał wykonać sobie sam. Uczony jednak nie zrażał się takimi drobnostkami i dalej prowadził swoje badania – udało mu się odkryć 6 nowych gatunków ryb i aż 116 nieznanych dotąd gatunków skorupiaków. Podczas badań odkrył między innymi nowy gatunek jelenia, dziś nazywanego jeleniem Dybowskiego. Badał też ptaki i ssaki, za co otrzymał Złoty Medal Towarzystwa Geograficznego w Petersburgu.

Rok 1876 przynosi wielką zmianę w życiu Dybowskiego, po 11 latach zesłania dzięki staraniom Towarzystwa Geograficznego i Akademii w Petersburgu uzyskuje pozwolenie powrotu do kraju, bawi w nim jednak krótko. Dzięki pomocy przyjaciół udaje mu się zrealizować marzenie o wyprawie na Kamczatkę. Otrzymuje stanowisko lekarza okręgowego w Pietropawłowsku. Po półrocznej podróży przez Syberię przybywa w czerwcu 1879 na Kamczatkę. Sześcioletni pobyt zużytkowuje na niezwykle owocną pracę lekarską i humanitarną, nie zaniedbując badań naukowych: zoologicznych i antropologicznych. Terenem badań jego staje się nie tylko Kamczatka, ale również liczne okoliczne wyspy: Komandorskie i Beringa. Dybowski kupuje za własne pieniądze konie i renifery i zawozi je na Wyspy Beringa, aby ulżyć doli nieszczęśliwych mieszkańców, cierpiących często głód. Zakłada hodowle kóz i królików na wyspach Komandorskich i na Kamczatce, inicjuje rezerwaty dla soboli, stanowiących często jedyne źródło dochodu mieszkańców wysp. Dybowski pełnił obowiązki jedynego lekarza na półwyspie, który do pomocy miał tylko kilku felczerów. Potrafił zorganizować na Kamczatce nie tylko pomoc medyczną, ale także opiekę nad trędowatymi. Co roku odbywał lekarskie i naukowe podróże po całym półwyspie, wykorzystując do tego celu psie zaprzęgi i konie. Osiągał on nie tylko sukcesy w swoich pracach naukowych, nie tylko przyczynił się do opisania fauny Kamczatki, co było samo w sobie bardzo ważne, nie tylko leczył bezpłatnie mieszkańców półwyspu, ale także potrafił zebrać olbrzymi materiał lingwistyczny do słownika miejscowych języków i narzeczy Kamczatki. Za tę pracę rosyjski rząd nagrodził go orderem św. Stanisława.

Miejsce na ziemi, które miało być dla niego karą, przekształcił w pole do badań naukowych. Udowodnił, że jeśli życie rzuca pod nogi kłody, to zawsze można zrobić z nich drabinkę i wspiąć się na szczyt.

Pamięć o Dybowskim przetrwała: jeśli przypadkiem wybierzemy się w okolice Wyspy Beringa, będziemy mogli wspiąć się na górujący nad nią szczyt – i będzie to Góra Dybowskiego. Jego imieniem nazwano też szereg gatunków rozmaitych zwierzaków, jeden z lodowców na Grenlandii, a także znany ośrodek badawczy, położony nad Bajkałem i jedną z ulic w Irkutsku.

Co ja robię tu, w miejscu oddalonym o 4500km od Parafii w Bratsku, gdzie od 2009 roku posługuje? Brak księdza w Parafii Świętej Teresy od Dzieciatka Jezus na Kamczatce sprawił, że tutaj się znalazłem. Wszystko na to wskazuje, że będą to regularne wyjazd, chociażby cztery razy do roku. Byłem tu na Boże Narodzenie w 2021 roku, teraz latem spędziłem tu dwa miesiące, i nic nie wskazuje na to by na stałe przyjechał tu kapłan. Parafia była utworzona w końcu lat 90-ych i jak klamra duchowa spina całą Rosje od Kamczatki po Kaliningrad, w objęciach Miłosiernego Ojca. Teren parafii ogromny (powierzchnia większa od Polski!), usiany licznymi wulkanami, z których 30 jest aktywnych. Życie skupia się przy ujściu rzek. Centrum to Pietropawlowsk Kamczatski – tu też jest usytuowana kaplica parafialna. Dominująca religia jest prawosławie, choć nie ustępuje jej ludność rdzennie tu zamieszkująca, ze swoimi wierzeniami – to są Koriaki, Itelmeny. Fantastyczna przyroda, ogromne przestrzenie i bezkresny ocean powodują, że chce się krzyczeć– Boże jak tu pięknie, Boże jaki Ty jesteś wspaniały! Dusza wyśpiewuje chwałę Panu.

Wspólnota parafialna liczy obecnie 50 osób. Jest nieduża kaplica, gdzie sprawowana jest codziennie Eucharystia, a w niedziele i święta są nawet dwie Msze święte! Ogromna Parafia na końcu świata! A ścisłej mówiąc to pewnie trzeba powiedzieć na początku świata! Tu zaczyna się dzień! I tu zaczyna się Rosja – jak dumnie głosi napis na pomniku niedaleko lotniska. A ja z radością w sercu powtarzam tu mieszkającym – my jako pierwsi rozpoczynamy dzień z modlitwy. Garstka ludzi, a jak wiele może zdziałać rzucając Iskrę Miłości w świat! Jesteśmy tu jak latarnia ukazująca bezpieczną drogę okrętom zmierzającym do portu. Boża Latarnia - Światło Miłości pomaga nam bezpiecznie przemierzać życiowe burze i ciemności, a zabłąkanym odnaleźć drogę do domu.

Zaangażowanie w dzieło ewangelizacji, tej garstki wiernych jest ogromne. Mamy powołanie do kapłaństwa – kleryk jest na czwartym roku. Ogólnie wszystkich powołań na całą Rosje jest 15! Więc to jedno to wielki skarb! Latem przeprowadziliśmy kurs katechistów, uczestniczyło 12 osób (50 parafian!) dwoje z nich podjęło trzyletni kurs katechetyczny, by w przyszłości móc prowadzić grupy parafialne, a w przypadku braku kapłana dbać o stronę duchową Parafii.

Wszystkim za wszystko serdeczne Bóg zapłać. Dziękujemy Biskupowi Jerzemu Mazur, który położył podwaliny tego duchowego miejsca. Dziękujemy Wam, że wspieracie to dzieło i podtrzymujecie ogień Miłości płonący w naszych sercach. Niech Dobry Bóg daje Wam siłę i mądrość przejść po nieprostych życiowych drogach.

Z serca błogosławię i modlitwą ogarniam o. Tomasz Zając CMF

 

Millennium Bank

numer konta: 56 1160 2202 0000 0002 4245 1199

„Dar dla Parafii w Bratsku”

+7 9642856472 (Rosja) - WhatsApp

+48 516288462 (Polska) - Viber

cmfbratsk@live.ru

www.cyril-methodius.de

 

Zobacz galerię obrazków

 

Polska - Bratsk - Kamczatka

2022-08-26